Michał Gąsior Michał Gąsior
310
BLOG

Wszyscy ministranci Tuska

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 1

Donald Tusk nie oglądając się na konstytucję i demokratyczny obyczaj sam mianował się kanclerzem.

Kompletując skład nowego rządu premier upiekł co najmniej dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, o czym mówią wszyscy od chwili zaprzysiężenia rządu, Tusk zręcznie wykorzystał nowe rozdanie ministerialnych tek do rozgrywki w Platformie Obywatelskiej. Po drugie zaś, bez zmiany prawa zmarginalizował konstytucyjnych ministrów i wszystkie sznurki władzy zgromadził w Kancelarii Premiera.

Wyeliminować szajbusa

Tusk niejednokrotnie udowadniał, że jest mistrzem bonsai. Sztukę równego przycinania ambicji partyjnych koterii, balansowania między „spółdzielnią” Grabarczyka a ludźmi Schetyny opanował do perfekcji. Najpierw przez długie tygodnie wodził za nos Schetynę (może będziesz ministrem, może marszałkiem, a może nikim), potem na szefa klubu PO mianował Rafała Grupińskiego (najbliższego współpracownika marszałka), by w końcu wcisnąć Grabarczyka w fotel zastępcy Ewy Kopacz.

Teraz do porządków w platformerskim ogródku zaangażował także rządowe tryby. Pocałunek śmierci – tak postrzegam nominację Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości. Gowin, oprócz tego, że w temacie wymiaru sprawiedliwości jest kompletnie zielony i nie ma doświadczenia w administracji najwyższego szczebla, był w minionej kadencji jednym z najbardziej zagorzałych krytyków polityki małych kroków Tuska. Głośno wołał o reformy, więc używając tuskowej terminologii  ”aspirował do miana lidera wewnątrzpartyjnej opozycji. Co zrobił premier? Powiedział: „Chciałeś reformy? Masz ministerstwo i reformuj”. Słowem – wysłał Gowina w ślepą uliczkę, w której czeka na niego miano pierwszego zderzaka tego gabinetu. Ucierpi państwo, ale zyska partia.

Zieloni 2011

Do tej pory wyobrażałem sobie, że ministrami zostają fachowcy znający się na rzeczy, a jeśli nie, nadrabiający braki długim stażem na rządowych stanowiskach. Gowin (sprawiedliwość), Mucha (sport), Nowak (infrastruktura) nie pasują ani do jednego ani do drugiego. To osoby nie dość, że niekompetentne, to zupełnie niedoświadczone. Dość powiedzieć, że nowi ministrowie nie mają nawet kwalifikacji, by pełnić mniej eksponowane funkcje w swoich ministerstwach. Według ustawy o służbie cywilnej, by zostać zastępcą kierownika departamentu (!) trzeba pochwalić się przynajmniej 3-letnim stażem na stanowisku kierowniczym w sektorze finansów publicznych. „Zieloni” pochwalić się nie mają czym.

Trudno dać wiarę, że Tusk obsadził rząd żółtodziobami z myślą o ich przyszłości wybrukowanej sukcesami. Zrobił to, by usunąć ze swojej drogi kolejne przeszkody – zbyt niezależnych czy zbyt kompetentnych ministrów. Nie od dzisiaj marzy mu się kanclerstwo. W pierwszej kadencji teoretycznie za swoje resorty odpowiadali ministrowie, ale gdy przyszło do poważniejszych zmian decydował Tusk, a realizował Boni. Tak będzie i tym razem. Wszystkie drogi prowadzą do Kancelarii Premiera.

 

przeczytaj i oceń czy MAM RACJĘ na www.iktomaracje.pl

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka