Michał Gąsior Michał Gąsior
403
BLOG

Tygrysa marchewką się nie karmi

Michał Gąsior Michał Gąsior Polityka Obserwuj notkę 5

 Łukaszenka przechytrzył wszystkich. Pożarł zaproponowaną przez Europę marchewkę, a kijem przepędził niepokornych opozycjonistów.

Białoruś przypomina dziś rozżarzony kawałek węgla, którego żadnym sposobem nie mogą utrzymać w rękach dyplomaci Unii Europejskiej i Polski. Państwo rządzone przez ostatniego dyktatora Europy skutecznie manewruje między zabiegami dyplomatycznymi Zachodu. A tych jest wiele. Nie pomogło chuchanie i dmuchanie – rozgrzana do granic możliwości Białoruś wciąż jest nie do ruszenia. Może więc czas kopnąć ten niesforny kawał węgla i liczyć, że nie odbije się rykoszetem?

Na dziś to chyba jedyne rozwiązanie. Przypomnę, że przed wyborami prezydenckimi na Białorusi zdecydowano się na politykę marchewki. Wizyta szefów MSZ Polski i Niemiec na Białorusi była próbą przeforsowania zasady „coś za coś”: demokratyczne wybory – profity z Unii Europejskiej. Łukaszenka wykorzystał tę naiwność w stu procentach. W kampanii wyborczej wysłał sygnał, że chce rozmawiać z europejskimi partnerami (z drugiej strony pojednał się z Rosją), a gdy już skapitalizował ten pozytywny wizerunek zrzucił fałszywą maskę przywódcy zgody i koncyliacji rozprawiając się brutalnie z opozycją.

Daliśmy się nabrać. Słowem – „Baćka” zjadł podaną na tacy marchewkę, ale uciekł nie zostawiając nic w zamian. Przynajmniej już wiemy, że tygrysa marchewką się nie karmi.

PiS proponuje izolację i wsparcie demokratycznych organizacji. Rozwiązanie dobre, choć wydaje mi się, że tylko połowicznie. Fakt, wsparcie obozu demokratycznego to dobry pomysł, ale izolacja już niekoniecznie. Brak międzynarodowej presji na Łukaszenkę tylko wzmocni jego pozycję.

Wobec tego logiczne wydaje się zastąpienie polityki ustępstw polityką presji i wymagań. Trzeba postawić sprawę jasno. Nie będzie europejskicj inwestycji, ani też jakichkolwiek zbliżeń dyplomatycznych bez konkretnych działań ze strony Białorusi. Poza tym w odwodzie są jeszcze sankcje wizowe (zawieszone kilka lat temu).

Warto też w tym kontekście spróbować dialogu z Rosją, która ma w ręku wachlarz metod gospodarczego nacisku na Białoruś. Łukaszenka z pewnością bardziej obawia się gniewu wschodniego sąsiada. 100 procent importowanego przez Białoruś gazu pochodzi właśnie ze wschodu. Podobnie 75 procent ropy. Właściwie cały import to Rosja i tylko Rosja. Poza tym co raz więcej przedsiębiorstw lokowanych na terenie Białorusi przechodzi w ręce Rosjan (najczęściej nieformalnie). Takie koneksje, nie tylko gospodarcze, można wymieniać w nieskończoność. Gdyby udało się znaleźć wspólny dla UE i Rosji punkt zaczepienia w stosunkach z Białorusią polityka wschodnia byłaby bardziej skuteczna.

Bo tak jak droga Rosji do integracji z UE biegnie przez Polskę (o czym piszę TUTAJ), tak i Europa może dobrać się do Łukaszenki przy współpracy z Miedwiediewem i Putinem.

michalgasior1@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka